Opowiadanie fanfiction, tylko wytwór mojej chorej wyobraźni.
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób (poza osobami siatkarzy) i zdarzeń przypadkowe.
Występują słowa powszechnie uważane za wulgarne.
Opowiadanie nie ma na celu urażenia kogokolwiek.

INFO: gdyby ktoś mnie tu szukał, to tu mnie nie ma. Jestem na FLY INTO ME. Wracam do korzeni. Do pierwszego sportu i jednego z pierwszych ulubionych. Do Gregora.

poniedziałek, 7 marca 2016

Rozdział I

W hotelu opadł z westchnieniem na łóżko, patrząc w sufit. Możdżonek, jego współlokator, usiadł na swoim łóżku, czuł jego uważny wzrok na swojej twarzy.
– Misiek, chcesz pogadać? – spytał. Prychnął cicho.
– Nie chcę.
Nie patrzył na niego, próbował ignorować Marcina, słyszał jego ciche westchnięcie. Możdżonek wstał, wyszedł z pokoju, zostawiając go samego ze swoimi myślami. Był mu za to wdzięczny.
Tęsknił za nią, nie potrafił zapomnieć. Od jej odejścia przez jego życie przetoczyło się kilkanaście kobiet, niektóre zatrzymały się w nim tylko na jedną noc, z niektórymi spędził kilka, kilkanaście tygodni, ale żadna nie zajęła miejsca Alicji. Nauczył się bez niej żyć, nauczył się całkiem nieźle funkcjonować, skupił się na treningach, co zaowocowało powołaniami do kadry, lepszymi kontraktami, w końcu ofertą z Halkbanku i wyjazdem z Jastrzębia. Z rezerwowego stał się podstawowym przyjmującym kadry, a po kontuzji Karola Kłosa jej kapitanem.
Pozornie jego życie układało się idealnie. Ale przecież to były tylko pozory.
W portfelu nadal nosił zdjęcie Ali, nigdy go nie wyjął, bo tak naprawdę nie przestał jej kochać. Przytłumił wspomnienia, przytłumił miłość. Ale ona nigdy nie zniknęła.
Słyszał pukanie do drzwi, nie reagował, nie miał ochoty z nikim rozmawiać, ale zdawał sobie sprawę, że oni łatwo nie odpuszczą. Piknięcie magnetycznej karty, ktoś nacisnął klamkę.
– Michał.
Niechętnie podniósł głowę. Stali w progu, jego współlokator, młodszy rozgrywający i jeden z libero.
– Przyprowadziłeś wsparcie – mruknął, marszcząc brwi. Gacek zaśmiał się cicho, ale Możdżonek i Drzyzga wpatrywali się w Kubiaka z uwagą i troską.
– Jak nie chciałeś rozmawiać ze mną, to z całą bandą nie masz wyjścia – powiedział spokojnie Marcin. Westchnął cicho, prostując się, siadając na łóżku.
– A nie wpadło wam do tych rozczochranych, poobijanych łbów, że ja nie mam ochoty rozmawiać?
Możdżonek powoli pokręcił głową, opadając na swoje łóżko.
– A myślisz, że ja nie wolałbym iść spać, zamiast się z tobą pierdolić, Kubiak?  – prychnął Drzyzga. – Ale od tego jesteśmy. Żeby sobie pomagać.
Usiadł obok Możdżonka, opierając się plecami o ścianę, wpatrując z uporem w przyjmującego.
– I jak niby chcecie mi pomóc, co? – warknął. – Nic przecież nie wiecie.
– I chyba właśnie o to chłopakom chodzi – mruknął Gacek, wzruszając ramionami. – Na mnie nie patrz, ja tu jestem jako stary, doświadczony głos rozsądku, bo Możdżona jak zwykle nie posłuchasz, bo znasz go za długo, a o Fabianie powiesz, że jest gówniarz.
Zaśmiał się, ale wcale nie był przecież wesoły. Znali go, zbyt dobrze, żeby mógł cokolwiek przed nimi ukryć.
– Powiesz nam, co się stało, że nagle oszalałeś? – spytał Drzyzga. Uśmiechnął się blado.
Przecież oszalał lata temu.

Od rana nic nie jadła.
Piła trzecią kawę, wpatrując się w ekran komputera, usiłując pracować. Chciała skończyć korektę tekstu, mimo że miała na to jeszcze cztery dni. Chciała skończyć i mieć kilka dni wolnego. Potrzebowała czasu na przemyślenie.
Właściwie nie wiedziała, po co poszła na ten mecz, czego się spodziewała. Że przez cztery lata zmieniła się na tyle, że jej nie pozna? Nawet nie ścięła przecież włosów, nadal splatała je w dwa warkocze. Założyła koszulkę z jego numerem, usiadła na trybunach w polskim sektorze i dopingowała chłopaków najlepiej, jak umiała.
Widziała moment, w którym ją poznał. Nagle stanął, przestał grać, przez nią. Wszystko do niego wróciło. Do niej też, kiedy przyglądał jej się z rozpaczą na nieogolonej twarzy, kiedy pod halą spojrzał jej w oczy. Poszła tam, bo chciała zobaczyć go z bliska, może sprawdzić, czy na palcu nie ma obrączki. Nie chciała, żeby ją rozpoznał, nie chciała z nim rozmawiać, bała się, bo przecież spieprzyła. Bo uciekła.
Nie przewidziała, że rozpozna ją Możdżonek, że będzie pamiętał ją i jej imię, że zacznie ją wołać, zwracając uwagę Michała. Znowu musiała uciec, żeby nie złamać danej sobie cztery lata wcześniej obietnicy. Że usunie się z jego życia, żeby go nie zniszczyć.
Przecież zrobiła to ze względu na niego, na Michała, dla niego złamała sobie serce, zostawiając pierścionek, sukienkę, w ich wspólnym mieszkaniu zostawiając tam wspomnienia i własne szczęście. Wszystko zniszczyła, żeby go uratować przed samą sobą.
Musiała spojrzeć mu w oczy, bo stanął przed nią, oddzielały ich tylko metalowe barierki, był znowu tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Mogła wyciągnąć dłoń i pogłaskać go po policzku, przecież robiła to tysiące razy. Patrzyła mu w oczy i widziała w nich ból, pytał, dlaczego uciekła, a ona nie mogła mu odpowiedzieć, bo przecież obiecała sobie, że tego nie powie na głos. Nie przy Michale. Nie do Michała.
Był tak blisko, starszy, poważniejszy, z gęstym zarostem i zmarszczkami na czole, dojrzał, zmienił się, ale to nadal był jej Misiek, facet, którego kochała, dla którego była gotowa wszystko poświęcić. Nawet własne szczęście.
Przymknęła oczy, odwracając głowę od ekranu laptopa. Cztery lata. Przecież śledziła jego karierę, po jej wyjeździe wyprowadził się z Warszawy, podpisał kontrakt z Jastrzębskim Węglem, niedawno znowu zmienił klub, zdobył złoty medal mistrzostw świata, został kapitanem kadry. Doskonale wiedziała, co się z nim działo, bo nie potrafiła odpuścić, zapomnieć, nie potrafiła pozwolić ranom się zabliźnić. Rozdrapywała je na nowo, dzień w dzień, przeglądając stare zdjęcia zapisane na dysku jej komputera, czytając stare maile, rozpamiętując wszystkie wspólne chwile. Nie potrafiła zapomnieć, bo zapominać tak naprawdę nie chciała.
Uciekła z kraju, pomógł jej w tym jeden z wykładowców na jej uczelni, studia skończyła w Stanach, w Iowa. Pracę znalazła w Chicago, wietrznym mieście, tam została, w niedużym mieszkaniu niedaleko centrum. Uciekła z Polski, ale nie uciekła od wspomnień. Bo przecież nie chciała zapomnieć.
Wiedziała, że nie pójdzie na drugi mecz reprezentacji, nie miała siły znowu patrzeć na Kubiaka. Znowu spojrzeć mu w oczy i nie zerwać danej sobie obietnicy.
– Spieprzyłaś to, Kowalczyk – jęknęła. – Spieprzyłaś sobie życie, bo chciałaś być szlachetna.
Spojrzała w oczy swojemu odbiciu w zgaszonym ekranie komputera. Blada, wychudzona twarz. Ostatnio znowu za mało jadła.  Próbowała dać się pochłonąć pracy, ale jej myśli wciąż uciekały w stronę siatkówki, w stronę Kubiaka. Nie powstrzymała się przed kupnem biletów na mecze Ligi Światowej rozgrywane w jej mieście. A potem żałowała, że tam poszła, bo z daleka łatwiej było żyć bez Miśka.
A może po prostu oszalała.

Drugi mecz też przegrali.
Zagrał lepiej niż w poprzednim, ale nadal poniżej swojego poziomu, w połowie drugiego seta zmienił go Buszek i potem wchodził już tylko na krótkie, zadaniowe zmiany. Wpatrywał się w trybuny, szukał wzrokiem ciemnych warkoczy, starej koszulki z trzynastką na piersi, znajomej twarzy, ironicznego uśmiechu. Bezskutecznie.
Ale tym razem nie przyszła na mecz. Nie było jej też pod halą, kiedy ze zwieszonymi głowami szli do autobusu. Wypatrywał jej w tłumie twarzy, ale nigdzie jej nie znalazł. Nie przyszła.
Założył słuchawki na uszy i usiadł z tyłu autobusu, splatając ręce na piersiach i patrząc wrogo na kolegów z kadry. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Możdżonek stanął przy jego siedzeniu, sprawiając wrażenie, jakby chciał usiąść obok, ale Kubiak pokręcił tylko głową.
Znowu tkwiła mu w głowie. Znowu tęsknił za nią tak mocno, że nie był w stanie funkcjonować, że czuł się, jakby żelazna obręcz ściskała jego klatkę piersiową.
– Paranoja, Kubiak, para-kurwa-noja – mruknął, wpatrując się w statyczny jeszcze krajobraz za oknem. Ściągnął na sekundę słuchawki z uszu. – Na kogo czekamy? – spytał głośno.
– Zator i Mika się zgubili w gąszczu fanek – odkrzyknął z przodu autobusu statystyk kadry, Oskar.
Przewrócił oczami, na powrót zatapiając się w muzyce. Dzisiaj nie miał ochoty na pełnienie obowiązków kapitana, nie miał ochoty na szukanie kolegów. Nie miał ochoty na nic.
Nie mógł wyrzucić z głowy wspomnień o Ali.

– Znam cię od lat – zauważył nagle. Podniosła głowę znad czytanej książki, spojrzała na siedzącego na kanapie Kubiaka.
– No zauważyłam, ja ciebie też – odparła, prostując się, siadając po turecku na podłodze. Odłożyła książkę. – I co w związku z tym, Miś?
– I cię kocham – dodał. Zaśmiała się cicho, obserwując, jak wstaje, podchodzi do niej i kuca przed nią.
– Tak, to też wiem, chociaż nadal nie wiem, o co chodzi.
Delikatnie odgarnął kosmyk ciemnych włosów z twarzy Alicji. Uśmiechnęła się ciepło.
– A ty kochasz mnie - powiedział. Skinęła głową.
– I dalej nie mam pojęcia, o co ci chodzi.
Sięgnął do kieszeni, wydobył z niej nieduże pudełko. Zadrżała.
– O Boże, Misiek... – szepnęła. Poruszył lekko brwiami, rozbawiony jej reakcją.
– Aluś, wyjdź za mnie, bądź ze mną, zmień nazwisko, bo masz przydługie, a moje jest ładniejsze i będzie ci pasować.
Nie wytrzymała, wybuchła śmiechem, zarzucając mu ręce na szyję. Przylgnęła do Kubiaka całym ciałem, cały czas się śmiejąc, a on śmiał się razem z nią.
– Czyli się zgadzasz? – spytał, marszcząc nos, w który łaskotały go jej włosy.
– Ale odczep się od mojego nazwiska, nie jest takie złe – mruknęła, drapiąc go po karku.
– Ale...
– Ale Ala się zgadza – szepnęła, całując go lekko w policzek. – Bo Ala kocha Michała Kubiaka.

Miała dość.
Najzwyczajniej w świecie miała dość ciszy jej pustego mieszkania i niekończącego się przeglądania starych zdjęć.
Miała dość, bo jej nieudolnie poklejony świat znów pękł na pół, znów się rozpadał. A może nigdy nie złożyła go w całość, może tylko przykładała do siebie niepasujące fragmenty układanki, udając, że tak jest okej.
Nie było.
Powoli szła ulicami miasta, z dłońmi wepchniętymi w kieszenie dżinsów, niewidzącym wzrokiem wpatrzona w przestrzeń przed sobą. Chicago, Stany, jej ucieczka. Tutaj nic nie miało prawa przypominać jej o Kubiaku. Tutaj miała zapomnieć, nauczyć się żyć od nowa, zbudować sobie świat, w którym nie będzie miejsca dla Michała.
A mimo to sama wracała, we wspomnieniach, zdjęciach, starych wiadomościach, na nowo rozdrapywała dawne rany, nie pozwalając im się zabliźnić. Bo przecież tak naprawdę nie chciała zapomnieć, nie chciała przestać kochać.
Nieciekawe twarze mijanych ludzi, nieciekawe witryny sklepów, nieciekawe wypowiedzi w języku, który tak dobrze znała, choć nie był jej ojczystym. Nieciekawy kraj, w którym próżno szukać spełnienia Amerykańskiego Snu.
Zatrzymała się nagle, w pół kroku, zacisnęła w pięści drżące dłonie. Znajomy głos, znajomy język. Nie powinno ich tu być.
Podniosła głowę, zobaczyła idącego w jej stronę Możdżonka, pogrążonego w rozmowie z innymi siatkarzami, chyba Drzyzgą, Nowakowskim i Kurkiem. Jeszcze jej nie zauważyli. Jeszcze mogła uciec.
Odwróciła się, szybkim krokiem ruszyła w kierunku, z którego przyszła, odrzuciła odruchowo warkocze na plecy. Za późno, sekundy za późno.
– Ala! Ala, zaczekaj!
Westchnęła cicho, ale posłusznie stanęła, przecież i tak by przed nimi nie uciekła.
– Nie wrzeszcz tak, Marcin – mruknęła, kiedy środkowy pojawił się obok niej, razem ze swoimi towarzyszami. – Czego chcesz? W ogóle nie powinniście być w hotelu? Bo ja wiem, zbierać się do domu? Na lotnisko?
– Kawa – odparł krótko Piotrek. – Wylatujemy jutro.
Uśmiechnęła się blado. Pamiętała Nowakowskiego i Kurka jeszcze z czasów swojego związku z Michałem, przecież wtedy poznała całą reprezentację.
Spojrzała niepewnie na Drzyzgę, który przyglądał jej się ze zmarszczonymi brwiami.
– To przez ciebie Misiek jest nie do życia od pierwszego meczu, prawda? – spytał rozgrywający. – To ty jesteś tą jego słynną Alą, która niedługo po zaręczynach kopnęła go w dupę i zwiała?
Przygryzła wargi. Tak o niej myślał? Tak o niej wszyscy myśleli?
Czy tak bardzo się mylili? Przecież tak to musiało wyglądać z boku. Przecież właściwie nikt poza nią nie wiedział, dlaczego uciekła. Dlaczego tak skrzywdziła Michała.
– Nie chciałabyś z nami porozmawiać? – rzucił Możdżonek. – Wypijesz z nami kawę, pogadamy, opowiesz nam wszystko.
Zawahała się. Nie chciała im nic mówić, nie mogła, przecież sobie obiecała. Przecież nie mogła powiedzieć, dlaczego.
– Wolałabym chyba sobie odpuścić – odparła cicho.
– To powiedz nam, co zrobiłaś Kubiemu, bo chcemy mu pomóc, a nie bardzo wiemy, jak.
Spojrzała na milczącego dotychczas Kurka. Przyglądał jej się z uwagą, patrzył na nią z góry. Nie uśmiechał się, żaden z siatkarzy się nie uśmiechał, uparcie na nią patrzyli, oczekując wyjaśnień.
Chciała uciec, bez słowa, odwrócić się i zniknąć, udawać, że ich nie zna, że nie wie, o co chodzi, o kim mówią. Ale przecież oni po prostu martwili się o Michała, o jej Miśka. Chcieli mu pomóc. Musieli mu pomóc, bo ona znowu go zniszczyła.
– Musiałam – szepnęła. Podniosła głowę, spojrzała na Możdżonka, znała go z nich najlepiej, bo od lat przyjaźnił się z Kubiakiem. – Marcin, musiałam odejść... Powiedzcie mu, co chcecie, cokolwiek. Że go zdradzałam, że leciałam na kasę... Powiedzcie coś, żeby mnie znienawidził. Żeby nie cierpiał.
Zacisnęła dłonie w pięści. Tak będzie lepiej. Dla Michała.
Ona od dawna się nie liczyła.
– A naprawdę tak było? – spytał środkowy. Uśmiechnęła się blado.
Zawsze go lubiła. Zawsze mu ufała.
– Nie – odparła. – Ale przecież to wiesz, przecież mnie znasz, Marcin.

Odwróciła się, odeszła. Nie widzieli jej łez.

~*~
Przede wszystkim dziękuję Kyane za nominację do liebster award, ciekawych zapraszam TUTAJ :)
Myślałam, że to Kurek był oporny, ale Kubiak to wybitnie robi mi na złość. Nie współpracuje, nie chce rozmawiać, ma wszystko w nosie. I wychodzi kompletnie nie tak, jak miało wychodzić. A Ala mnie denerwuje.
Byłam za to na meczu Resovii z Politechniką i utwierdziłam się w przekonaniu, że niewielu tam normalnych ludzi. Był Wojtaszek-moper, był Drzyzga obrzucany lodem przez Pencheva, z MVP się nie zgadzam i kocham ten sport. Kocham też Kuraka, ale do zrobienia mu dziecka się nie przyznałam, niech żyje w błogiej nieświadomości chłopina
Pozdrawiam!

28 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział .. widzę że sytuacja się powoli rozwija .. mam nadzieję że to się jakoś rozwinie w dobrym kierunku :) czekam na kolejny :) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w jakim kierunku się rozwinie? sama nie wiem, Kubiak robi co chce i mnie w ogóle nie słucha, niedobry
      cieszę się, że się podoba:)

      Usuń
    2. To zrób coś żeby Cię posłuchał ;D Ja czekam na jakieś love story z happy endem ;D Buziaczki ;)

      Usuń
    3. Nic nie mogę obiecać :D

      Usuń
  2. Boże, tyle w tym smutku... To ja się czuję, jakbym miała obręcz na klatce piersiowej. Nie mam zielonego pojęcia, jak to skomentować, wszystkie piękne słowa uleciały mi z głowy.
    Intrygujesz, to na pewno. Obrzydliwie jestem ciekawa, dlaczego Ala odeszła; co takiego się stało, że uznała, iż tak będzie lepiej. I w sumie nie mam żadnych teorii, nie mam zielonego pojęcia czy uraczysz nas szczęśliwym zakończeniem, czy wręcz przeciwnie. Jedyne co wiem, to że już chciałabym dwójeczkę :3

    I chyba widziałam Cię na trybunach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ciebie chyba niestety nie widziałam:C zresztą mało się rozglądałam po trybunach, byłam zachwycona faktem, że Fabian gra, że rozegrał calutki mecz i zszedł tylko na jedną akcję :D
      Jeśli smutek jest w tym wyczuwalny to ja się cieszę:) pojawienie się Ali rozwaliło Miśka psychicznie, a widok Kubiaka rozwalił Alę. Oboje za sobą tęsknią, mimo tylu lat
      A na wyjaśnienie, dlaczego Ala odeszła, trzeba będzie poczekać;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Po instagramie - tak, widziałam Cię xD równo na przeciwko mnie siedziałaś xD (pozwoliłam sobie zaobserwować, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :))
      Tak się domyślam właśnie, że długo będziesz nas trzymała w niepewności ;)
      Weny:)

      Usuń
    3. tak podejrzewałam, że to Ty zaobserwowałaś;) też sobie pozwoliłam :D

      Usuń
  3. Czytanie o ich cierpieniu niemal fizyczne boli. Ale nie można się oderwać. Jakim cudem ten rozdział tak szybko się skończył?
    Ja wiem, że jeśli teraz wyszłoby na jaw, dlaczego uciekła, to nie byłoby bum i wielkiego elementu zaskoczenia. Nie zmienia to jednak faktu, że nie da mi to teraz spokoju :D
    Marzenie mieć takich kumpli.
    Mecz! Świetnie, że byłaś i życzę jak najwięcej takich okazji. Kocham ich mimo wszystko, nawet jak przegrywają do zera, ale jednak tak troszeczkę zazdroszczę, że trafił Ci się mecz ze szczęśliwszym zakończeniem :D Ja chyba jednak przynoszę im pecha.
    No nic. Wracając do tematu.
    Pewnie się powtarzam, ale piszesz przepięknie. Rozdział jak zawsze na wysokim poziomie. Pozostaje życzyć weny oraz żeby Kubiak współpracował i wychodziło tak, jak sobie tego życzysz :)
    Pozdrawiam!

    [i-am-a-ruin.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wyjaśnienie sprawy Ali trzeba będzie poczekać, ale zawsze można się pocieszać myślą, że Misiek czeka kilka lat;)
      Mecz trafił mi się pięknie, ulubieńcy zagrali (a jeśli chodzi o Fabiana to nie było to przecież oczywiste, patrząc na ostatnie decyzje personalne Kowala:D), Resovia wygrała, jestem szczęśliwa :D
      Dziękuję bardzo!

      Usuń
  4. Eh, wiem po swojej pisaninie, że czasem Kubiako potrafi robić problemy. Ciekawi mnie, dlaczego Alicja go zostawiła. Na pewno musiało stać się coś złego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kubi bardzo oporna osóbka. Wredna i trudna.
      A Ala miała swoje powody. Według niej wystarczające. Pytanie, czy Kubiak uważałby tak samo

      Usuń
  5. Hej kochana.

    Jestem, obiecałam to jestem.
    PRzeczytałam wczoraj, po obejrzeniu najnowszego odcinka Warsaw Shore. Gdyby nie Twój rozdział to trwale bym się uszkodziła od stężenia patologii, nigdy więcej tego nie obejrzę.
    Jednak nie dało się nie zauważyć tego fascynującego kontrastu między prostactwem w ich wykonaniu a sztukę, którą tutaj w nocy podziwiałam.

    Muszę jednak nawiązać do innej sprawy. Myślałam, że uświadomisz Bartka. Już sobie to wyobrażam. Ty prosisz o zdjęcie, on się zgadza, a ty po wszystkim spoglądasz na niego z gniewem i krzyczysz: ale swoim dzieckiem to mógłbyś się zająć! Co z Kacprem i Aniką? Dziecko zostawić u Igły na wycieraczce?!
    A potem przyszłaby ochrona i by Cię zabrali.
    Ale po latach w izolatce, powiedziałabyś z uśmiechem: kurna, było warto.

    Ale ja jestem pojebana.

    Straciłam wątek przez Bartka.
    W ogóle to ostatnio ciągle tracę wątek.

    Taka magia. To nie jest niemoźliwe, Green. To jest pierwszy rozdział. Pierwszy. A ja już fiksuję na punkcie tego opowiadania i czytam je pierdyliard razy. Green, tak nie można. Tak nie można robić z ludźmi.
    Ja ostatnio chciałam zrobić ranking Twoich opowiadań i się kurde nie da. No próbowałam. Wzięłam sobie mój notatnik, w którym planuje rozdziały i wpisałam wszystko pod jedynkę. No Green! Ja jestem wymagająca, krytyczna, ale cholera. To jest tak cudowne, mocne, dobre, że ja, wredna sucza, nie potrafię sie doczepić. Ba! Ja nie potrafię rozgraniczyć, które opowidanie bardziej kocham. To jest błędne koło. Myślę sobie: kocham najbardziej Bartkowe. A tu moja podświadomość zamienia się w Fabiana i mówi do mnie: no kurde, co ty mówisz.
    Wtedy ja mówię: Take me to church.
    No i wyskakuje Kurek.
    Na końcu wyskakuje Kubiak i jest rozróba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Green, ja Cię wielbię, ty wiesz o tym doskonale. Naprawdę ja chciałabym zapisać coś fajnego u Ciebie. Takiego, żebyś wiedziałam, jak cholernie mi się to podoba. No ale nie umiem. To jest fntastyczne, że mój mózg i serce tego nie ogarnia.

      Powinnam wreszcie zacząć komentować rozdział.
      Michał Kubiak. To jest tajemnica, że kocham Michała Kubiaka. Wszyscy chyba o tym wiedzą lub się domyślają.
      Właśnie dlatego serce mi krwawi. Mam złamane serce. Chcę mi się płakać, w sumie to wczoraj po przeczytaniu płakałam. Prawdę mówiąc to musiałam przerwać czytania, bo mi się litery rozmazywały. Ale już się przyzwyczaiłam, że wzruszasz mnie nie tylko historiami, ale stylem również.
      Zawsze byłam wrażliwa na piękno.

      Zgubiłam wątek, drugi raz. Niesamowite.

      Michał jest tu fantastyczny i wcale nie mam odczucia, że się z nim męczysz. On sam w sobie jest tak magnetyczny i interesujący, a ty jeszcze to podkręcasz. A jego 'para-kurwa-noja' zagości na stałe w moim słowniku.
      Wrogi, mocny, skrzywdzony, odrobinę zagubiony w tym wszystkim, a na pewno nieszczęśliwy i sfrustowany. Chciałabym go przytulić i pogłaskać, ale z drugiej strony bałabym się, że na mnie nakrzyczy.

      On nie będzie sam. A Możdżonek jest cudowny. Jest po prostu mądry, rozsądny, taki chyba jest na co dzień. Dlatego jest taki realny i tak mnie chwyta za serce.

      Gdzieś tam z tyłu Drzyzga, też realny. Wszystko realne.
      Prawdziwe. Bo to opowiadanie to prawda. A prawda boli. No i jednocześnie jest piękna, bywa. Tu jest.

      Ala.Chciałabym na nią nakrzyczeć, zbluzgać ją, upokorzyć tak jak ona to zrobiła z Kubim.
      Ale nie umiem. Widzę, podświadomie to czuję, że ona nie jest zła. Może musiała, nie było wyjścia. Bo przecież ona go kochała, kocha. Dlaczego to wszystko jest tak cholernie trudne? Ją też chciałabym przytulić, bo krucha. Dlaczego musiała uciec. Gdzie kończy miłość? Gdzie są jej granice?

      Ciężko mi to wszystko opisać. Co myślę, czuję. Słów brakuję. Ale kocham tu być. Tu mi jest smutno, czasem mnie boli serce, brakuję mi powietrza i się trzesę, ale wracam.

      I trochę prywaty.
      Tak trochę się martwię o Ciebie. Bo ja trochę rozumiem, trochę znam, trochę rozpoznaję. Ale co ja mogę? Jestem dziewczyną z Internetu. Obca, pewnie myślisz. Ale Green, ja jestem podobno żywa. Jakbyś potrzebowała czegokolwiek to wiesz. Twitter, snap, e-mail. Cokolwiek.
      Broń Boże, nie namawiam do niczego, nie zmuszam, nie osaczam. Informuję i zapewniam tylko.

      Z wyrazami szacunku i z wdziecznością.

      ZuzAnnie.

      Ps - sory za literówki.

      Usuń
    2. Nie chciałam Barteczka męczyć, i tak napadło go stado fanek (w tym ja, lel), a on tak dzielnie podpisywał i pozował, taki kochany. Następnym razem zapytam. o bójkę z Kubiakiem też! :D

      Lubię łamać serca bohaterom, dało się już pewnie zauważyć. Kubiakowi robi się to przyjemnie, bo przyjemnie się opisuje jego cierpienie. Chryste, to brzmi okropnie sadystycznie. Ale tak mam. Męczy mnie ostatnio niemiłosiernie, ale mam nadzieję, że się jakoś dogadamy.
      Możdżonka trudno sobie wyobrazić inaczej. Cholernie inteligentny facet. A Drzyzga... musiał tu być. Zresztą nie tylko on. Przynajmniej połowa kadry się tu przewinie, prędzej czy później.
      Ala, krucha i rozwalona, ale na własne życzenie. Sama odeszła od Miśka i zwiała do Stanów. Dlaczego? Dobre pytanie;)
      Kocham Twoje komentarze, odkąd się pojawiłaś na moich blogach, głównie te wiadomości od Ciebie popychają mnie do przodu w pisaniu. Dziękuję za nie, za każde słowo.
      I za tę końcówkę. I powtórzę to, co napisałam na tt: to działa w dwie strony. Jeśli czegoś potrzebujesz, wal. Ale o mnie się nie martw. Nie ma o co;)
      Dziękuję. Po prostu dziękuję

      Usuń
  6. Mam nadzieję, że Kubiak stanie się wkrótce mniej "oporny" w pracy, bo te dwa rozdziały są świetne. Bardzo podoba mi się to, jak psychologicznie pogłębiasz postacie. Wręcz czuje się ich ból, rozdarcie i cierpienie.
    Podoba mi się Twój Michał - walczak, ale z wrażliwym sercem, kocha i nie potrafi zapomnieć i choćby nagadali mu o Ali nie wiem co, to on jej i tak nie znienawidzi. Zbyt mocno kocha (w końcu "oszalał" z tej miłości).
    Bardzo jestem ciekawa, co naprawdę skłoniło Alę do odejścia, co sprawiło, że musiała to, przynajmniej w swoim mniemaniu, zrobić i czy robiąc to, rzeczywiście "ratowała" Miśka, czy jeszcze bardziej go niszczyła. Bo przynajmniej z tego, co ujawniłaś do tej pory, byli w szczęśliwym związku i nic nie zwiastowało takiej katastrofy. Więc co skrywa Ala?
    Marcin jest świetny, wspaniały przyjaciel, stara się pomóc Kubiakowi, ale też nie ocenia Ali i jej nie przekreśla, chociaż miałby ku temu podstawy, przecież skrzywdziła jego przyjaciela.
    Może intuicja mnie myli, ale jakoś nie wyczuwam happy endu.
    Tak czy siak z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba się moje pisanie i że podoba się mój Misiek. Twardy i wrażliwy jednocześnie. I szalony, przede wszystkim szalony.
      Powtarzam to chyba pod każdym komentarzem - Ala powody swoje miała. Czy dobre, to inna kwestia. Chciała dobrze.
      Marcin na razie kreuje mi się na postać jednoznacznie pozytywną, dobry przyjaciel, taktowny, ale uparty, nie ocenia, nie skreśla z marszu nikogo... I będzie go tu więcej.
      Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Spieprzyłaś Kubiakowi życie i dziwisz się, że nie współpracuje z Tobą? xD
    A tak już serio, jestem ciekawa, dlaczego. Dlaczego to wszystko tak się potoczyło, dlaczego Ala uciekła, dlaczego nie chce wyjawić Miśkowi prawdy, dlaczego woli, aby ją znienawidził niż, no właśnie, poznał prawdę? O co w tym wszystkim chodzi, co?
    Jak zwykle jesteś mistrzem w wplątywaniu czytelników w historie. Już ta historia siedzi mi w głowie i czekam na rozwiązanie zagadki! No i oczywiście na to, by Kubiak przestał być zły i smutny.
    Lovki! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kam, ale znasz mnie, ja wszystkim swoim bohaterom niszczę życia, Kubi nie jest wyjątkiem :D
      Cieszę się, że historia włazi w głowę. Że chce się tu zaglądać:) czy Kubiak przestanie być zły i smutny? Powtórzę: znasz mnie :D
      Kocham ♥

      Usuń
    2. Znam Cię. I tego najbardziej się obawiam. xD
      PS. Kiedy nowy? Bo tak tu weszłam z myślą, że pewnie przegapiłam nowy rozdział, a tu cisza :o

      Usuń
  8. Wpadłam tu w przerwie od nauki na obronę :D W sumie od dawna twój blog leży gdzieś w mojej osobistej zakładce "do przeczytania", ale nigdy nie miałam czasu, żeby się za to zabrać, a wiadomo - najlepiej się czyta blogi, gdy człowiek musi się uczyć. Więc jestem. Na razie tylko pod tym rozdziałem zostawię swoją opinię, bo niestety czas mnie goni i nie chcę przeginać.

    Nie jestem fanką siatkówki, ale to mi nie przeszkadzało w pochłonięciu tego rozdziału w przeciągu dosłownie chwili. Uwielbiam wszelkiego rodzaju wątki miłosne - o ile są napisane sensownie i ciekawie - a twój chyba właśnie do takich należy. Byłam bardzo ciekawa jak się potoczy dalej ta znajomość no i czemu Ala kopnęła go w dupę. To wytłumaczenie, że ze "szlachetności" i że "tak będzie dla niego lepiej" w ogóle mnie nie przekonuje, bo nie wiem o co naprawdę chodzi:D Dlatego z wielką ciekawością sięgnę do następnego rozdziału, ale niestety nie teraz, bo czas goni. W każdym razie, mam tylko nadzieję, że to wszystko nie wyjaśni się od razu i że oni nie wrócą do siebie zbyt szybko. Bo powiem szczerze, że mam małe obawy, że to wszystko może się otoczyć za szybko... Ale to tylko obawy;D
    Czytało mi się bardzo przyjemnie, masz bardzo fajny styl pisania, tylko trochę brakuje mi opisów... Ale przeżyję, nadrabiasz treścią.

    Także na razie tyle z mojej strony. Wracam do nauki, a jesli masz ochotę zapraszam też do siebie;) Zostawię reklamę w spamie, może się spodoba.
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spodobało się, mimo że nie przepadasz za siatkówką. To dla mnie ważne, bo jednak jest to typowo siatkarskie opowiadanie, wiadomo, bohater siatkarz, jakieś kawałki opisów meczów, jakby nie patrzeć, siatkówka jest jednym z najważniejszych elementów tej historii:)
      Szczerze? Też mi brakuje opisów. Tylko to opowiadanie od początku wychodzi nie tak, jak miało, idzie jak po grudzie. Ale jakoś idzie. I cieszę się bardzo, że mimo wszystko się podoba.
      Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  9. "Trybuny pełne ludzi, fanów siatkówki ubranych w narodowe barwy, ogłuszający wrzask po każdym straconym przez twoją drużynę punkcie. Teren wroga, teren przeciwnika. Grupa kibiców twojej reprezentacji, flagi twojego kraju, ciche brawa, zagłuszone przez resztę publiczności, kiedy zdobywasz punkt. Omiatasz wzrokiem widownię, dostrzegasz kilka koszulek reprezentacyjnych, biało-czerwonych, z numerami na piersiach." Ale jak to? Oo Polacy wygwizdani? W USA? Co tu się dzieje? 😲
    Nie no, tak tylko mnie wzięło na nieśmieszne żarciki xD
    Bardzo ciekawe opowiadanie. Wkrótce wrócę z prawdziwym komentarzem, bo nie wypada mi pisać z telefonu.
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto przybywam z normalniejszym komentarzem niż kilka godzin temu :)
      Jak już wspomniałam, bardzo mi się tutaj spodobało i chyba zagoszczę tu na dłużej. To dopiero początek historii, a Ty już zdążyłaś mnie bardzo zaciekawić.
      Zaintrygowała mnie osoba Ali. Nie jestem w stanie zrozumieć jej postępowania, nie wiem, dlaczego odeszła X lat temu. Co oznacza, że chciała ochronić Kubiaka przed samą sobą? I dlaczego chce, aby koledzy oczernili ją w jego oczach? Widać, że jej na nim zależy. No cóż, niemal na pewno coś się kryje za jej zachowaniem, zapewne prędzej czy później dowiemy się co.
      Kubiak również bardzo to wszystko przeżył. Odczuwam swego rodzaju smutek, gdy czytam o takim Miśku. Niektórzy ludzie po prostu nie powinni być nieszczęśliwi. Wiem, to, co piszę brzmi idiotycznie I:
      Jak wywnioskowałam z zakładki z towarzyszami, Kubiak ma nową dziewczynę - Julię. Prawdopodobnie nic dla niego nie znaczy, ale jednak jest. Z pewnością sporo namiesza w relacjach Ali i Kubiaka (bo jak mniemam, będą między nimi jeszcze wkrótce jakieś relacje).
      Skoro już wspominamy o tej zakładce - zainteresowała mnie Weronika Jóźwik. Któż to jest i jaką rolę tu odegra? Wygląda trochę zdradziecko i nieprzyjemnie, ale może niekoniecznie jej postać będzie znacząca dla tego opowiadania?
      Tak tylko sobie głośno rozmyślam XD
      Dodam jeszcze, że bardzo, ale to bardzo polubiłam Twoje opisy. Są takie prawdziwe i nieprzynudzajace (wciąż mam w głowie Elizę Orzeszkową Oo)... Po prostu cudeńka.
      Dodaję bloga do obserwowanych i czekam na ciąg dalszy historii.
      Pozdrawiam gorąco :*
      A w wolnej chwili zapraszam do siebie.
      zostan-z-nami.blogspot.com

      Usuń
    2. Przede wszystkim dziękuję za odwiedziny, cieszę się, że się podoba:)
      Julia w zakładce już jest, na razie w historii się nie pojawiła. Wszystko w swoim czasie;)
      Bardzo się cieszę, że nie przynudzam:) dziękuję serdecznie!

      Usuń
  10. No to ciekawostka, co może być aż tak złego, mrocznego i paskudnego, że trzeba przed tym chronić Kubiaka, że nie można go z tym skonfrontować i trzeba go zostawić? Jak to u Ciebie, jest niejednoznacznie, niepewnie i odrobinę tajemniczo. Łapiesz sobie zupełnie beztrosko czytelnika na haczyk i on już tak będzie dyndał do samego końca, zastanawiając się co tak naprawdę się stało bądź stanie. A wszystko w cudownie lekkim stylu, gdzie czytanie to przyjemność i tylko po cichu się marudzi, że rozdziały choć długie to zawsze za krótkie.
    Wyglądam dwójki z niecierpliwością, bo jak już się na Twojej wędce zadynda, to się ciągle chce więcej :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie zepsuję, że sama sobie nie połamię wędki.
      Dziękuję, po prostu dziękuję, bo kiedy ktoś tak niesamowity czyta moje to... niezmiennie szczęka w podłodze i nie wiem, co powiedzieć.
      Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) więcej na ten temat znajdziesz tutaj -> http://long-and-lost.blogspot.com/p/blog-page_19.html

    OdpowiedzUsuń